Bioasekuracja na etapie projektowania chlewni

Oglądaj
Udostępnij

           Właściciele nowoczesnej chlewni w Tuszewie, planując jej postawienie, zdawali sobie sprawę z tego, jak ważne jest zachowanie wszelkich wymogów dotyczących bioasekuracji,

           Andrzej Gacioch i Mariusz Gacioch z miejscowości Tuszewo, pod Lubawą w województwie warmińsko-mazurskim przejęli gospodarstwo po rodzicach, w 2012 roku i prowadzą wspólnie produkcję trzody chlewnej. Utrzymują 220 loch w cyklu zamkniętym. - Wszystko odchowujemy i sprzedajemy jako tuczniki. Ja zajmuję się porodówkami, a brat - lochami, zapładnianiem i szczepieniem. Tuczarnią - razem - mówi Andrzej Gacioch.

           Mają 120 hektarów (40 własnych i 80 dzierżawionych). Uprawiają zboża przeznaczone na pasze i rzepak. Wcześniej gospodarstwo prowadzili rodzice Andrzeja i Mariusza - Maria i Tadeusz Gaciochowie, jeszcze wcześniej - dziadkowie. - Ojciec nie trzymał za dużo. Wszystkiego mieli po trochu. 7-8 krówek, 2 maciorki (...) Dawniej może było łatwiej - można było bez kredytu się rozwijać. Dzisiaj to ciężka sprawa, żeby "bujnąć się" bez kredytu - stwierdza Tadeusz Gacioch.

           Dumą obecnych właścicieli gospodarstwa jest nowa chlewnia. Planując jej postawienie, zdawali sobie sprawę z tego, jak ważne jest zachowanie wszelkich wymogów dotyczących bioasekuracji, m.in. wyznaczenie strefy brudnej i strefy czystej. - W budynku musi być osobne miejsce na przebranie się, zmianę obuwia. Trzeba też znaleźć dobre miejsce na usadowienie mat przed wjazdem na teren gospodarstwa oraz przed drzwiami chlewni - mówi Mariusz Gacioch.

           Właścicielom chlewni bardzo przydały się doświadczenia z pracy w starych budynkach. - Wiedzieliśmy, co jest potrzebne, co trzeba zmienić. W starych chlewniach brakowało nam miejsca na przebranie się. Zdecydowaliśmy się na budowę nowego obiektu, gdyż przeróbka starych pomieszczeń byłaby zbyt kosztowna (...) - podkreśla Mariusz Gacioch. Podkreśla, że nie bez znaczenia jest też obecna łatwość obsługi, dobre rozplanowanie pomieszczeń. - Na etapie projektowania konsultowaliśmy to również z firmą, która była odpowiedzialna za wyposażenie budynku - dodaje jeden z właścicieli gospodarstwa. Bracia są przekonani, że zachowywanie zasad bioasekuracji przekłada się na efekty prowadzonej produkcji. - Wchodząc do budynku, nie wnosimy tyle zarazków. Budynki są czyste, po każdym rzucie myte i dezynfekowane. W nowej technologii jest też stosowana odpowiednia wentylacja, cały czas pod nadzorem. W starych budynkach tego wszystkiego brakowało - przyznają właściciele fermy trzody chlewnej.


Wideo nie jest powiązane z żadnym artykułem