Dbałość o bioasekurację na fermie musi być nawykiem

Oglądaj
Udostępnij

           - Wszystkie osoby postronne wchodzące, wjeżdżające na fermę, są rejestrowane, wpisywane do specjalnej ewidencji z informacją, jaki jest ich cel wizyty - tłumaczy Paweł Waligórski, właściciel fermy drobiu w miejscowości Ruchocice, gm. Rakoniewice w województwie wielkopolskim.

           Cała ferma jest ogrodzona. Wjazd aut na teren obiektu jest maksymalnie ograniczony. Uprawnione samochody np. przywożące paszę, odbierające żywiec czy z dostawą piskląt indyczych są każdorazowo dezynfekowane. Dodatkowo koła opryskiwane są specjalnymi środkami, by zapobiec przedostaniu się wirusów na fermę. Kierowca auta musi ubrać się w odpowiedni strój ochronny.

           Każda osoba wchodząca na fermę musi przejść przez matę dezynfekcyjną, a przed wejściem do pomieszczeń inwentarskich - przez śluzę dezynfekcyjną. Szatnia podzielona jest na strefę brudną i czystą. Znajdują się tam również środki do dezynfekcji. - Pracownicy przed każdym wejściem fermę przebierają się w szatni. Przed wejściem już na obiekt inwentarski - przebierają się jeszcze raz, myją i dezynfekują ręce, zmieniają obuwie i dopiero wtedy mogą wejść do zwierząt - tłumaczy właściciel.

           Pracownicy przechodzą też szkolenia. - Ciągle należy przypominać o tym, jak ważna jest bioasekuracja. To nie jest tylko okresowy obowiązek. Dbanie o higienę to musi być codzienny nawyk pracowników - dodaje Paweł Waligórski.

           W przypadku hodowli drobiu bardzo istotnym elementem jest słoma - należy dbać o to, by pochodziła ze sprawdzonych źródeł. Należy też ją dobrze zabezpieczyć. - My bierzemy ją z własnego gospodarstwa. Chowana jest w specjalnych namiotach i okrywane siatką, by zabezpieczyć ją przed zewnętrznym ptactwem - mówi właściciel fermy.

           Bioasekuracja jest bardzo istotnym elementem w hodowli drobiu. - To jest nie tylko kwestia bezpieczeństwa. Daje też wymierne wyniki w hodowli drobiu - zapewnia Paweł Waligórski.

Wideo nie jest powiązane z żadnym artykułem