Produkują 2 miliony brojlerów rocznie zgodnie z zasadami bioasekuracji

Oglądaj
Udostępnij

         - Wysoko zjadliwa grypa ptaków jest obecnie ogromnym problemem globalnym, który bezpośrednio wpływa na gospodarkę rolną, w szczególności na sektor produkcji drobiarskiej. Jest to silnie zaraźliwa choroba występująca u ptaków, wykazująca dużą zakaźność. Występuje sezonowo, w okresie jesienno-zimowym. Jej wystąpienie generuje duże straty dla produkcji drobiarskiej, dla hodowców i przetwórców drobiu  - mówi dr Tomasz Wielich, wojewódzki inspektor ds. zdrowia i ochrony zwierząt w Wojewódzkim Inspektoracie Weterynarii w Poznaniu.

         Choroba przenoszona jest przez dzikie ptaki. - Są to gęsi, kaczki dzikie, łabędzie, które mają swoje miejsca lęgowe w innych miejscach świata. Związane są ze środowiskiem wodnym, z jeziorami, z rzekami - dodaje wojewódzki inspektor.


 Wzorowa bioasekuracja na fermie drobiu


         Z tego, jak ważne jest spełnianie wymogów asekuracji, doskonale zdaje sobie sprawę Roman Wojtkowiak, hodowca brojlerów z Czarnej Wsi, w Wielkopolsce. - Mogę chyba powiedzieć, że bioasekurację mamy na najwyższym poziomie, począwszy od wjazdu, skończywszy na fermie. Przy każdym wejściu do kurnika, a także w środku mamy maty, na wjeździe zamontowana jest bramka dezynfekcyjna. Każde auto, które wjeżdża, np. z paszą, jest w całości dezynfekowane. Pozakładane są szczurołapki. Jeśli więc chodzi i o ptasią grypę, i o salmonellę, u nas przez 15 lat, jak prowadzimy produkcję drobiu, żadnego problemu jeszcze nie było. Cały teren jest ogrodzony, wybetonowany, nie ma możliwości wejścia przez osoby trzecie (...) - mówi hodowca. Przyznaje, że zaniepokoił się, kiedy pojawiły się wieści o tym, że w niedalekiej okolicy stwierdzono ogniska ptasiej grypy. - W linii prostej mamy tutaj może 4-5 kilometrów do strefy zagrożonej. Jabłonna, Kiełpiny, Wolsztyn. Jakiś stres więc jest, na pewno - nawet jeśli u nas nie ma ogniska. Jeśli znaleźlibyśmy się w strefie zapowietrzonej, to jest problem. Problem ze sprzedażą, bo ubojnia już nam kurcząt nie zabierze. Zostaje tylko utylizacja. W strefie zagrożonej jest łatwiej, bo odbywa się badanie, 48 godzin i ptaki mogą iść do uboju - dodaje Roman Wojtkowiak.

         Powiatowy Lekarz Weterynarii w Grodzisku Wielkopolskim, Michał Sokół z uznaniem wypowiada się o efektach pracy hodowcy z Czarnej Wsi. - To modelowa ferma, na której wszystkie punkty dotyczące bioasekuracji są spełnione na szóstkę. Nie ma tutaj miejsca dla szkodników, gryzoni, ptaków, kotów i innych zwierząt niepowołanych na fermie - podkreśla.


Spadek spożycia wody to pierwszy objaw ptasiej grypy


         Jedną z podstawowych kwestii, o których nie można zapominać, jest mycie rąk. Przy wysoce zjadliwej grypie ptaków to bardzo skuteczna metoda, która pozwala ograniczyć ryzyko choroby. - Ważne są też: używanie odzieży ochronnej, dezynfekcja i niewchodzenie na fermę osób niepowołanych, zwłaszcza do obiektów. Dostęp do obiektów ma hodowca, pracownicy, lekarz weterynarii. Jeśli ktoś nie musi, nie zagląda tam, żeby dodatkowo nie być kolejnym, nowym wektorem - mówi Powiatowy Lekarz Weterynarii. Istotne są również sprawy administracyjne, rejestry osób wchodzących, wychodzących, wjeżdżających, monitorowanie przebiegu hodowli, sprawdzanie parametrów ptaków. - Spadek spożycia wody to taki pierwszy objaw, który może alarmować, że mamy problem w stadzie z wysoce zjadliwą grypą ptaków. Później dochodzi wysoka śmiertelność. Gdy choroba wejdzie, jest już za późno na działania - tłumaczy Michał Sokół. Ptasia grypa to choroba bardzo wysoce śmiertelna, powoduje duży przestój w produkcji, duże straty na fermach. - Nawet tylko te parametry spadku spożycia wody powinny stanowić duży alarm. Lepiej zawiadomić, zaalarmować inspekcję weterynaryjną wcześniej niż coś przegapić - dodaje specjalista. Pierwszym działaniem powinien być telefon do powiatowego lekarza weterynarii lub do pracownika inspektoratu z dokładnym opisem sytuacji, zauważonych objawów. -Naszym działaniem jest kontrola gospodarstwa, kontrola bioasekuracji oraz przeprowadzenie dochodzenia epizootycznego. W czasie tego dochodzenia staramy się ustalić przyczyny choroby, źródło jej pochodzenia. Przede wszystkim spisujemy stan bieżący w gospodarstwie - ilość ptaków, wiek ptaków, potencjalne źródło zarażenia, kto wchodził nowy, czy zmienił się dostawca paszy - mówi Powiatowy Lekarz Weterynarii w Grodzisku Wielkopolskim. Pobierane są też próby, które wysyłane są do Państwowego Instytutu w Puławach. Tam są badane. Wynik jest wyrokujący - jeśli jest dodatni, służby weterynaryjne podejmują czynności administracyjnych (...) Wszystkie obiekty, wszystkie ptaki są gazowane, następnie wynoszone i przekazywane do utylizacji. Samochody, w wraz z policyjnymi konwojami, odwożą zabezpieczone ptaki, żeby po drodze nie było żadnej możliwości zakażenia innych stad. Wszystko jest wstępnie dezynfekowane, czyszczone kilkakrotnie. Następnie przeprowadzana jest dezynfekcja końcowa. Ponowne zasiedlenie fermy może nastąpić po 21 dniach od wykonania ostatecznej dezynfekcji.


ANNA KOPRAS-FIJOŁEK


Wideo nie jest powiązane z żadnym artykułem